Każda złożona umiejętność, której skutecznie nauczyliśmy się w trakcie naszego życia, składała się z drobnych etapów (mikroumiejętności), po których opanowaniu mogliśmy zrobić coś, do czego od początku dążyliśmy.
Było tak zarówno z bazowymi, niezbędnymi do życia umiejętnościami takimi jak mowa, ewoluująca od samogłosek, przez spółgłoski po pierwsze wyrazy, proste zdania, aż po dłuższe wypowiedzi.
Podobnie było z umiejętnościami potrzebnymi na późniejszych etapach życia. Aby prowadzić samochód, poza znajomością znaków drogowych, potrzebowaliśmy od kilku do kilkudziesięciu godzin ćwiczeń pojedynczych, składowych umiejętności: ruszanie, zmiana biegów, skręcanie, parkowanie, itp.
Nie inaczej jest z kompetencjami potrzebnymi do codziennej pracy.
Każdy specjalista zaczynał od podstaw i dokładał do nich kolejne mikroumiejętności, doskonaląc się w czymś.
Każdy wytrawny przedsiębiorca, po opanowaniu podstaw działania firmy, wkraczał w kolejne obszary kompetencji potrzebnych na dalszych etapach. Uczył się delegowania, budowania struktur firmy, modelu skalowana biznesu, czy rozwijał kompetencje komunikacyjne, które pozwalały dotrzeć do rosnącej liczby pracowników.
Wydaje się zatem, że jeśli naszym celem jest zdobycie złożonych kompetencji zawodowych – to powinniśmy ten proces rozłożyć na składowe danej kompetencji, praktyczne ćwiczenia dzięki którym możemy je zdobyć oraz czas, w którym możliwe jest ich ukończenie. Jeśli zdobywamy je mierząc się z codziennymi wyzwaniami w pracy – proces ten jest efektywny. Szukamy informacji których potrzebujemy i od razu z nich korzystamy w bieżącym projekcie. Niestety, w przypadku szkoleń, które są podstawą podnoszenia własnych kompetencji, bywa już różnie.
Jak to jest ze szkoleniami?
Will Thalheimer, który od 1985 roku zajmuje się efektywnością szkoleń, w raporcie dotyczącym e-learningu stwierdził że to, co ma kluczowe znaczenie przy efektywności szkoleń, to nie jego forma (e-learning, szkolenie stacjonarne), ale wykorzystane metody: realistyczne ćwiczenia praktyczne, rozciąganie procesu szkoleniowego w czasie, kontekst szkolenia zbliżony do naszego środowiska pracy i informacja zwrotna, odnośnie naszych postępów w nauce. Problem polega na tym, że nie zawsze można przygotować realistyczne ćwiczenia praktyczne w sztucznych warunkach sali szkoleniowej. Trudno także rozciągnąć szkolenia w czasie, gdy opłacony czas trenera wynosi 2 dni, a dodatkowy follow-up kosztuje.
Microlearning rozwiązaniem?
Microlearning to rodzaj e-learningu. Polega na nauce w bardzo krótkich modułach, trwających od 3 do 5 minut. Dobrze przygotowany materiał microlearningowy powinien zawierać niezbędną teorię odnośnie przekazywanego tematu i ćwiczenie, które można wykonać w codziennych warunkach pracy. Najlepiej aby moduł był w formie audiowizualnej (wideo, animacja graficzna), chociaż forma tekstowa także będzie się sprawdzać. Ważne, by podchodząc do tematu microlearningu, od razu planować cały proces nauki (np. moduł każdego dnia lub co parę dni, regularnie) i właściwie podzielić umiejętność docelową na mikroumiejętności.
Microlearning oczywiście nie zastąpi wszystkich standardowych szkoleń, ale część z nich na pewno. Pozostałe będzie wspierał, tworząc ze zdobywania umiejętności, proces rozłożony na dłuższy czas, co pozwoli pracownikom lepiej przetrawić zdobywaną wiedzę i wykonywać jedynie małe, z pozoru proste zadania, które w dłuższej perspektywie będą budowały złożone, potrzebne w ich pracy kompetencje.
Podsumowując: uważam że połączenie microlearningu i standardowego szkolenia jest najefektywniejszą metodą zdobywania nowych kompetencji. Pozwala zautomatyzować część procesu za pomocą wcześniej przygotowanych treści i budować każdego dnia pozytywne nawyki związane z wykorzystywaniem zdobywanej wiedzy.
Business Skills Academy to przykład microlearningowego, rocznego produktu edukacyjnego. Składa się z 300 animacji graficznych, które uczą 48 umiejętności potrzebnych w biznesie – zachęcam do zapoznania się ze szczegółami. Chętnie udzielę pomocy w projektowaniu microlearningu oraz animacji wspierających proces edukacji.